niedziela, 17 czerwca 2012


KONSTRUKTYWNIE
Sonia Milewska - przodownica pracy na odcinku kolażu Kolektywu Prod.kon.rod. 
Konstruktywny kolektyw PROD.KON.ROD. przez Miesiąc (Fotografii) odpowiadał na potrzebę – potrzebę zadawania pytań. Pytania w formie wizualnej nie zawsze wystarczały głodnym wiedzy pytającym, którzy chcieli poznać sens i cel działania „Maszyny do zadawania pytań”.  Samo wypełnianie Podania owiane było wątpliwościami i łączyło się z zapytaniami dotyczącymi PYTANIA.  Pojawiły się kwestie a propos FORMY zapytania – składający podania trafnie zauważyli, że Pytający i Ekspert mogą się nie zrozumieć. Ale czy nie doświadczamy takich sytuacji za każdym razem gdy odwiedzamy muzea? Patrząc na obraz interpretujemy go indywidualnie, a interpretacja ta nie rzadko nie była w zamyśle artysty. 
„Maszyna do zadawania pytań” niejednokrotnie odmówiła udzielenia odpowiedzi na zadane pytanie. Nieprzypadkowo – pojawiały się pytania, będące odpowiedzią samą w sobie – to jakby próbować odpowiedzieć na pytanie retoryczne. Kolektyw inspirowany wystawą Rodczenki działa KONSTRUKTYWnie – jest zdolny do stworzenia czegoś nowego, wartościowego, dlatego też gotowe kolaże z reguły zostały odrzucone. 
Na ścianie Bunkra Sztuki powstawał przez miesiąc fryz pełen odpowiedzi, które wzbudzały wątpliwości i inspirowały do zadawania kolejnych pytań. Fryz przełamał trochę KONSTRUKTYWny, niedekroacyjny charakter interaktywnej wystawy, jednak jego głównym zadaniem było przekazanie informacji, odpowiedzi. Odpowiedź „Maszyny do zadawania pytań” nie podlegała dyskusji, na co zresztą Pytający wyrazili zgodę wypełniając Podanie. 
Prężnie działający kolektyw składał się z wielu osób: zaczynając od „Pracowników” Maszyny przyjmujących Podania (będących pod pierwszym ostrzałem pytań werbalnych) przezwyciężających leniwe mechanizmy, przez Ekspertów, którzy konstruowali z określonych elementów nowe obrazy, kończąc, a właściwie zaczynając od głównego napędu Maszyny – konkretnych, KONSTRUKTYWnych kuratorek, które mam nadzieję, nasyciły swoją potrzebę stworzenia kolektywnej produkcji manipulującej obrazem.
„Maszyna do zadawania pytań” została oficjalnie zamknięta z dniem 17.06.2016. Jednak najbardziej istotny punkt programu – PROCES – został utrwalony na blogu projektu – i zmanipulowany przed KONSTRUKTYWnych redaktorów bloga. 


piątek, 15 czerwca 2012

Finisaż. Było uroczyście, były przemówienia i oklaski, kilka osób otrzymało czerwone goździki. Tymczasem maszyna działa, produkuje odpowiedzi, fryz narasta. Całość do zobaczenia w niedzielę po południu!

Wkrótce relacja z finisażu. 

czwartek, 14 czerwca 2012



















Dzień przed finisażem - maszyna pracuje na pełnych obrotach, fryz narasta. Zrobiliśmy blisko 170 kolaży.
Aktywiści Prod.kon.rodu nie ustają w tworzeniu kolaży, w każdym miejscu i czasie.
Tu: sala edukacyjna w Gmachu Głównym MNK 12 czerwca 2012

wtorek, 12 czerwca 2012

Środa, 13 czerwca. Ostatni etap procesu robienia collage.
Prace Radka Szlęzaka i Kingi Zmysłowskiej


Radek Szlęzak,  malarstwo, II rok.
W filmie wykorzystałem jeden z fotograficznych kolaży Rodczenki, ukazujący nalot na pewne bliżej nieokreślone miasto. Samoloty spuszczają jednak nie bomby, a ludzkie figury, które nadają pracy mocno ironiczny charakter. Wewnętrzna ambiwalencja takiego obrazu została spotęgowana  poprzez ożywienie jego elementów. Elementy uwolnione ze statycznego obrazu, wprowadzone zostały w dynamiczną, zapętloną sekwencję, powtarzających się ruchów. Animacji towarzyszy ścieżka dźwiękowa będąca muzycznym kolażem, nadającym rytm całej kompozycji.
 Kinga Zmysłowska

kierunek malarstwo, III rok.
Interesuje mnie zagadnienie języka wypowiedzi i jego związków z epoką w której osiąga punkt rozwoju. Język, który sublimuje się w twórczości wybitnych twórców jest na równi stosowany  przez masy, które nie posiadając świadomości znaczenia struktur językowych i eksploatują go intuicyjnie. W swojej pracy wykorzystałam zdjęcie z albumu rodzinnego, wykonane przez amatora w podobnym czasie, pod względem formalnym nie różniące się od fotografii Rodczenki i mogące uzurpować sobie miejsce w albumie twórcy. Zajmuje mnie kwestia obligatoryjności występowania niektórych formuł językowych w danym okresie dziejowym, tak jakby język nie był tworzony przez wybitne jednostki ale organicznie związany z czasem rezonował na całe społeczeństwo, bez wzgledu na jego świadomość zachodzącego procesu kształtowania się nowego języka. Zaskakująca w twórczości Rodczenki i innych twórców epoki totalitarnej wydaje mi się aktualność niektórych formuł językowych mimo zmiany systemu politycznego, bądz jego ewolucji.

niedziela, 10 czerwca 2012

Komunikacja/historia fotografii, autorka: Anna Bujnowska
Ten i inne kolaże do zobaczenia w Bunkrze Sztuki. Zapraszamy!

sobota, 9 czerwca 2012





W USA dwa razy częściej niż w Rosji , za to w Serbii i na Litwie stosunkowo rzadko. 
Pozdrawiamy!
поздрави!
sveikinimai!
Robotnicy kolażu - inspiracje:
http://www.plonkreplonk.ch/

Efekty nadmiernego dokarmiania kaczek chlebem. Uwaga!
Wszyscy robią collage, najlepiej w procesie? Dowiedz się! Przyjdź zobaczyć  prace inspirowane twórczością Rodczenki.
Tym razem:

Filip Rybkowski, 1991, kierunek malarstwo, II rok.
Opis autorski:
Punktem wyjścia jest tu fotografia z rodzinnego albumu - rozdarty na dwa portret dwóch młodych chłopców. Ale i bez tego gestu przedarcia widoczny jest brak braterskiej zażyłości. Miejsce podziału tworzy linię, która nie konstruuje, a dzieli. Fotografie te poddaje w malarskim cyklu analizie poprzez malowanie ich jako niezależnych elementów, jak i zestawianie ich ze sobą w różnej konfiguracji, szukając nowych kontekstów, aby wydobyć z wizerunku maksimum. Takie działanie z fotografią było charakterystyczne w działalności Rodczenki przy tworzeniu kolaży, przy których kadrował fotografie zmieniał kąty nachylenia i powielał je ze sobą, aby nie tylko wyciągnąć estetyczne maksimum z fotografii, ale także właściwe napięcie emocjonalne i  prawdę o wizerunku.
Chciałbym aby prace były eksponowane w zwartym układzie, byłyby nie oświetlone w zestawieniu z prezentowaną na boku scaloną z dwóch połówek fotografią, prezentowaną niczym relikwia, fotografia byłaby jedynym eksponatem oświetlonym mocnym punktowym światłem. 

sobota, 2 czerwca 2012


Plotki w wielkim mieście. Zadki i muzea. Znani lubiani i nie lubiani. Antropologia w kolektywie. K.Pzdn. 1.06.2012 
Antropolog w akcie komunikacji
Mogłoby się wydawać,że nie ma nic trudnego w opowiadaniu na pytania. Człowiek sam sobie zadaje setki pytań, zadaje je innym ludziom. Antropolog, jak mawiają moim wykładowcy, winien tych pytań zadawać jeszcze więcej niż "Człowiek". Rzeczywistość można problematyzować bez końca, ale co stanie się jeśli owe problemy zostaną przedstawione w formie graficznej? Kolaż pozwala wyraźnie  zauważyć jak zmieniona struktura przekazuje odbiorcy, czyli Kolektywowi, inną ideę. 
Składane podanie jest elementem  aktu komunikacji, w którym uczestniczy nadawca i odbiorca informacji. Nie każde podanie może zostać rozpatrzone, bo i nie każdy komunikat jest odbierany. Czy zdołam udźwignąć moją część kolektywu? Czy dam sobie radę? Czy będę w stanie przetłumaczyć i odpowiedzieć na zadane mi pytania? - Takie oto myśli zaprzątały moją głowę kiedy wchodziłam do wnętrza maszyny. Maszyny do zadawania pytań. Dzięki pomocy przemiłych Wolontariuszy mogłam skupić się tylko na tym co ważne czyli na odczytywaniu podań i udzielaniu odpowiedzi.  Proces odpowiadania dzięki, między innymi radzieckim semiotykom wydaje się być karkołomny, ale możliwy do zrealizowania. 
Większa część pytań dotyczyła kategorii "komunikacja". Miasto stwarza problemy "w dogadywaniu się"- to widać i widać to było w zadawanych mi pytaniach. Występuje wiele szumów, zakłóceń komunikacyjnych. Pojawiły się mocne słowa, znane twarze: pan Sztur z panem Witkacym, pan Olbrychski z szablą i pani Kozyra obsypana diamentami (papierowymi). Była też pozostałość czekolady. Oznaczająca "głód poznawczy"- jak mniemam. 
Jeden z pytających dostał ode mnie "Żywą katarynkę". Była to odpowiedź na pytanie o "pustkę w muzeum". Komentarz do tego kolażu: Proszę Pani/Pana w muzeum "dzieje się", zapraszam! 
W pytaniu z kategorii ruch pojawił się zadek, nieznanej mi pani. Pozwoliłam sobie go uzupełnić innymi "poruszającymi" zadkami. I tak oto ktoś może zatrzymać kolekcje ruchomych zadków na własność. 
Nie ma pewności, czy dojdzie do komunikacji.
Chyba największym wyzwaniem było dla mnie było zapytanie w kategorii "perswazja przestrzeni". Materiały, które były załączone do podania wskazywały albo na częste przeprowadzki albo na chęć poszukiwania własnego miejsca albo na niezadowolenie ze swojej "przestrzeni". Pewnym jedynie było dla mnie, że chodzi o przestrzeń miejską. Odpowiedź, pytającemu, odesłałam na pięknej fotografii Belgradu (pozdrawiam Autora;). Nie ograniczajmy swojej "przestrzeni"!
By odbiorca, w tym przypadku konsulat, zrozumiał nadawcę komunikatu, petenta, składającego podanie, konieczne jest istnienie wspólnego pośrednika – języka. Różnice, które mogą powstać wynikać mogą odmiennej materializacji idei. Podobieństwa będą dowodem, że dane znaki znajdują się jednakowych, lub niemal jednakowych, miejscach w systemach nadawcy i odbiorcy. Niektóre z elementów pytania (tekstu) są znaczące, a inne będą odrzucane w świadomości odbiorcy jako nieistotne.

Z dziennika wolontariusza

Filip i koła

Komentarz na zdjęciu:
Wyłączyli nam prąd w trakcie druku.
Wydrukujcie proszę ten skam i powieście
31.06.2012/18:00
Znowu w klatce. Zamknięci w rozmytych znaczeniach, obmurowani obrazami, które wymagają interpretacji, cały czas w oblężeniu niezadanych pytań i odpowiedzi, których nie zawsze należy udzielać.
Mówili że to okienko będzie opresyjne tylko dla składających podania, ale na liście rekrutacyjnej nie było nic na temat garbienia się nad potrzebującymi. Nikt nie mówił o grupach dzieci, które trzeba będzie posegregować, nikt nie wspominał o konieczności pracy na wysokościach, nawet słowa nie powiedzieli o spadających obrazach. 

To miała być łatwa robota.

Na szczęście daje mnóstwo satysfakcji.

Kiedy już człowiek zorientuje się w numeracji zgłoszeń, opanuje światło i sprzęt - nagle okazuje się że ta cała praca ma sens, i można stworzyć coś wyjątkowego: praca z kolażystami okazuje się bardzo interesująca, niektórzy odwiedzający potrafią zaskoczyć podejściem do projektu, a garbienie się nad przełącznikami i pokrętłami Maszyny zdaje się dawać efekty. Powoli składane podania zostają przelewane na ścianę odpowiedzi.

Gdyby tylko R. był tutaj i mógł to zobaczyć...

piątek, 1 czerwca 2012

Rozkminianie antropologiczne - Klaudia Pazdan (1 czerwca)





Rodczenko na Dzień Dziecka :)
tekst o wycinaniu - Jarek Tokarski
 
Siadając do kolaży nie do końca wiedziałem czego się spodziewać. Czy pytania będą sprecyzowane? Czy praca okaże się bardziej wymagająca niż mogło się wydawać? Czy nie zawiodę zadających pytania? Po zrobieniu pierwszego kolażu wiedziałem już, że moje wątpliwości nie mają sensu. Każdą pracę musiałem rozpatrywać "na czuja". Przynajmniej tak mi się wydaje. Niektóre z nich były na dwa automatyczne ciachnięcia, inne wymagały przemyślenia, ale też niezbyt głębokiego. Ilość zagadnień była za duża jak na ograniczający mnie czas, dlatego musiałem być maszynką w maszynie (takie awangardowe impresje wpływały jednak na moje samopoczucie nad wyraz dobrze!). Dobór materiałów przez pytających okazał się w większości nieprzypadkowy. Głowy celebrytów, nogi (z adnotacją nogi!), pytania "Jak to?" i motywacje typu "za mało się ruszam" pozwalały nawiązać w pewnym stopniu nić komunikacyjną między mną jako twórcą kolażu, a osobą która gotowy kolaż otrzyma. Czułem się odpowiedzialny za to co robię. Po przejrzeniu gotowych prac wiedziałem, że można wprawić je w ruch, moja codzienność odcisnęła na nich swoje piętno. Aż proszą się o zanimowanie. W pytaniu o pustkę otrzymałem zdjęcia kobiet, sukienek i kalendarz. To musiało być bardzo przemyślane i z faktyczną prośbą o rozwiązanie problemu. "O tę stronę chodzi", zapamiętam. Podszedłem do tej pracy nad wyraz osobiście.
Wojtek Kwiecień-Janikowski (projektowanie wizualne)- 31 maja 2012 - komentarz
Gdy wszedłem do maszyny czekało tam na mnie
11 podań/pytań i dwie interesujące dziewczyny. Świadomość ograniczonego czasu na działanie (Paniodłączała prąd od naszej maszyny punkt 18.00)zmusiły mnie do skupienia na pracy. 
Pierwsze cztery podania miały adnotację, że są skierowane do mnie. Naturalnie  wietrzyłem podstęp i próbowałem po adresach mailowych dojść do tego, kto zmusza mnie do takiej gimnastyki umysłu. To były trudne pytania. Nie miały oznaczonej kategorii i wydawały się zlepkiem niepowiązanych ze sobą ścinków, albo powiązanych tak by złośliwie popsuć maszynę. Zacząłem "kolażować", ale dopiero pod koniec pracy byłem w stanie przypisać odpowiednie kategorie. Późniejsze pytania były łatwiejsze. Cieszyłem się zwłaszcza z prywatnych adnotacji na kartach, bo były niezmiernie pomocne i inspirujące.
Praca zaczęła przynosić miłe efekty. Działałem spontanicznie... jak maszyna. Udało się skończyć przed czasem. Dopiero wieszając kolaże na ścianie miałem chwilę, by się zastanowić, podsumować. Najwięcej pytań dotyczyło komunikacji, ewidentnie
tej międzyludzkiej. Pojawiły się oczy i usta. Nie było uszu! Pojawił się tłum, kopiący ludzie (piłkarze?), ruch, chaos ulicy i bałagan w miejskiej przestrzeni.Jedna osoba uzasadniła chęć poznania odpowiedzi na swoje pytanie - MIŁOŚCIĄ. "Co jest lepsze, helikopter czy samolot?
A jak helikopter to czy żółty czy różowy?". Z chęcią wsiądę do maszyny jeszcze raz:)