piątek, 1 czerwca 2012

Wojtek Kwiecień-Janikowski (projektowanie wizualne)- 31 maja 2012 - komentarz
Gdy wszedłem do maszyny czekało tam na mnie
11 podań/pytań i dwie interesujące dziewczyny. Świadomość ograniczonego czasu na działanie (Paniodłączała prąd od naszej maszyny punkt 18.00)zmusiły mnie do skupienia na pracy. 
Pierwsze cztery podania miały adnotację, że są skierowane do mnie. Naturalnie  wietrzyłem podstęp i próbowałem po adresach mailowych dojść do tego, kto zmusza mnie do takiej gimnastyki umysłu. To były trudne pytania. Nie miały oznaczonej kategorii i wydawały się zlepkiem niepowiązanych ze sobą ścinków, albo powiązanych tak by złośliwie popsuć maszynę. Zacząłem "kolażować", ale dopiero pod koniec pracy byłem w stanie przypisać odpowiednie kategorie. Późniejsze pytania były łatwiejsze. Cieszyłem się zwłaszcza z prywatnych adnotacji na kartach, bo były niezmiernie pomocne i inspirujące.
Praca zaczęła przynosić miłe efekty. Działałem spontanicznie... jak maszyna. Udało się skończyć przed czasem. Dopiero wieszając kolaże na ścianie miałem chwilę, by się zastanowić, podsumować. Najwięcej pytań dotyczyło komunikacji, ewidentnie
tej międzyludzkiej. Pojawiły się oczy i usta. Nie było uszu! Pojawił się tłum, kopiący ludzie (piłkarze?), ruch, chaos ulicy i bałagan w miejskiej przestrzeni.Jedna osoba uzasadniła chęć poznania odpowiedzi na swoje pytanie - MIŁOŚCIĄ. "Co jest lepsze, helikopter czy samolot?
A jak helikopter to czy żółty czy różowy?". Z chęcią wsiądę do maszyny jeszcze raz:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz